Legenda o Suzan (w skrócie „LoS”) opowiada o losach zwykłej nastolatki, która po spotkaniu z boginią Kalimatis na zawsze odmienia swoją przyszłość. Nasza opowieść zaczyna się w momencie, gdy Suzan obejmuje już status Bogini Elektryczności, natomiast geneza zmiany jej życia nie jest do końca jasna.
W trakcie rozwoju wydarzeń zawartych w powieści wplatane będą fakty z jej mrocznej przeszłości.  
 


Od autorki:
Inspiracją do powstania powieści są gry pod nazwą: Mortal Kombat oraz Tekken. 
Bez nich nie powstałaby tak złożona i barwna fabuła mojego utworu.

  Prolog



Czujesz, że zabłądziłeś wśród gęstego lasu. Wpadasz w panikę i po omacku przedzierasz się przez leśne knieje dysząc ciężko. Nagle gąszcz się rozrzedza i zdyszany wpadasz na wąski przesmyk, po którym wije się niezdarnie nikła ścieżynka. W tym momencie dostrzegasz siwego starca z laską powolnie spacerującego po drodze. Jego stare oczy kierują się na Ciebie.
- O, kogo ja widzę – zachrypiał mężczyzna, marszcząc się w szczerym uśmiechu.
Otwierasz usta chcąc wytłumaczyć pomyłkę, gdy staruszek znów rzuca:
- Znam Twoje pytanie, wędrowcze. Nie, nie znasz mnie, a ja prawdopodobnie nie znam ciebie. Jednakże… - tu zamyślił się głęboko – czułem w moich starych kościach, że dzisiaj kogoś spotkam.
Uśmiechasz się głupio nieco skołowany, próbujesz ponownie coś odpowiedzieć lecz i tym razem czeka Cię rozczarowanie.
- Zapewne zgubiłeś się w tym gąszczu? Haa… Dlatego ja zawsze dreptam tą ścieżką, nie da się na niej zabłądzić. Chodź za mną młoda duszo, zapraszam cię do mnie na kubek herbaty.
Przez chwilę wahasz się lecz po uporządkowaniu wirujących myśli mruczysz słowa podziękowania i ruszasz za starcem.



Wkrótce z wyraźną ulgą opuszczasz ponury bór, w którym do niedawna błądziłeś. Twoim oczom ukazuje się rozległa dolina i majacząca w oddali mizerna, drewniana chatka. Przez chwilę staruszek stoi uśmiechając się, wyraźnie coś sobie przypominając, jego wzrok zdawał się sięgać dalej niż chatka czy nawet dolina. Po tym odwraca się do Ciebie również obdarza Cię swą niezrozumiałą radością. Wreszcie w niezwykle wolnym tempie dochodzicie do małego domostwa. Gospodarz trzęsącą się ręką pociąga za miedzianą kołatkę by otworzyć spróchniałe drzwi. Wchodząc do dwuizbowego mieszkania uderza Cię zapach głębokiej stęchlizny. Rozglądasz się wokół. Nagle Twym oczom rzuca się masa przedmiotów porozwieszanych na ścianach niczym trofea. Podchodzisz do jednej z nich z zaciekawieniem, przyglądając się małej, bladej masce o trupim uśmiechu. Wtem za plecami słyszysz:
- Ooo! Podoba Ci się, co? – rzuca starzec opierając się o swoją powykrzywianą laskę.
Odskakujesz od ściany i przepraszającym wzrokiem spoglądasz na staruszka.
- Haha, skąd Twoja trwoga, młoda istotko? Nie zrobiłeś nic złego!
Brodacz podchodzi do ściany, gdzie wisi upatrzona przez Ciebie maska.
- To pamiątki – westchnął – A to… - rzekł biorąc złowieszczą maskę w swe pomarszczone dłonie – najdroższa z nich.
Patrzysz na gospodarza pytająco. W Twej głowie poczyna kiełkować ciekawość.
- W tej masce chodziła kiedyś… Chodziła.. Walczyła! Tak… to lepsze określenie.. – powiedział żywo, kiwając rytmicznie swą siwą głową. W pewnym momencie się wzdrygnął -  Eee na czym ja to? – szybko przypominasz starcowi ostatnie słowa i mówca dalej kontynuuje wywód.
- A więc mój drogi… w tej oto masce walczyła ongiś Suzan. – dokończył z dumą. Skołowany patrzysz na niego nic nie rozumiejąc. Staruszek wybucha z niedowierzaniem:
- Cóż to?! Czyżbyś nie znał Suzan?
Kręcisz ze smutkiem głową. Mężczyzna wzdycha.
- Szkoda – mruknął odkładając powoli cenny przedmiot… Nagle zastyga w tej pozycji wyraźnie zamyślony – To w takim razie… chciałbyś o niej posłuchać..? Aczkolwiek, to dłuuuga historia.
Przytakujesz nie kryjąc aprobaty. Starzec również uradowany rusza do drugiej izby, odkrzykując:
- To ja zatem szybko zaparzę herbatę..! A ty wędrowcze usadów się wygodnie w jednym z tych stęchłych foteli…
Zachęcony przez gospodarza siadasz we wskazane miejsce. Pogrążasz się w myślach tak głęboko, że nim zauważasz staruszek stoi już nad Tobą z herbatą.
- A zatem… Czas opowiedzieć tą historię. Już dawno z tym zwlekałem, a ludzie mają to do siebie, że zapominają o tym co nie spisane w księgach…  - to wypowiedziawszy opadł na zakurzony fotel i kaszlnąwszy parokrotnie otworzył swe blade wargi: Suzan… […]   
Ekoni © 

Brak komentarzy:

Komentuj z głową.
Nie obrażaj mnie, ani innych użytkowników.